top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMaciej Zdebik

Wykrocz poza emocje i stany. W stronę akceptacji i otwartości.

Poprzez to iż mocno jesteśmy pochłonięci przez umysł, myśli, myślenie, oceny, opinie, porównania ograniczamy sobie odpowiednie podejście do emocji i stanów. To odpowiednie podejście determinuje nie tylko wewnętrzny komfort, ale także poczucie równowagi, odpuszczenia i przemiany silnych stanów.  Pierwszym krokiem jest rzeczywiście szczera praktyka obserwacji umysłu i myśli, w tym możliwość zdystansowania od jego treści. To one powodują nadmierne szufladkowanie, ocenianie i walczenie z tym, co odczuwamy w naszym ciele w postaci emocji.  O samym procesie obserwacji umysłu, odpowiednim podejściu do myśli odnosiłem się  w innych  materiałach i nagraniach, zatem polecam do nich zajrzeć ( umieszczę również linki na końcu tego tego wpisu).


Większość cierpienia psychologicznego, czyli mam tu na względzie stanów emocjonalnych, doznań w postaci odczuć ma swoje źródło w wspomnianym umyśle, a głównie w interpretacjach, ocenach, osądach, wizjach, wyobrażeniach, przywiązaniach. To te rzeczy wpływają na to, jakie stany pojawią się w naszym ciele. Z perspektywy wewnętrznego obserwatora, istnienia, czy też świadomości wszelkie sytuacje są tylko sytuacjami, doświadczeniami, a sama wobec nich uważność, otwartość, często wystarczy, by konstruktywnie wobec nich zareagować. Warstwa emocjonalnego bólu nałożona zostaje przez sam proces myślenia, a bardziej wiarę w ten proces. Dlatego tak istotna jest umiejętność obserwacji myśli i zauważanie ich powiązania z naszym wewnętrznym stanem.


Jednak, gdy już w naszym ciele pojawią się określone stany, doznania i emocje, to zazwyczaj nadal będąc pochłonięci przez myśli, wpadamy na pomysł, aby coś z tymi emocjami zrobić. Przeszkadzają nam one, chcemy się czuć inaczej, chcemy, aby określonych emocji nie było w nas. Stany te zostają osądzone, ocenione, zepchane na bok, niczym niepotrzebne śmieci, które nigdy nie miały w nas się pojawić. Same ich nazewnictwo jeszcze bardziej utrudnia nam otworzenie się na te stany i ich akceptację .  Złość, smutek, frustracja, przygnębienie, nieszczęście, niepokój, lęk – te wszystkie określenia powodują w nas określoną reakcję, a główne jej podłoże, to poczucie tego, że nie chcemy tych emocji, a gdy czegoś nie chcemy, zazwyczaj bezwiednie stawiamy temu opór.    Popierając się świetnymi naukami Anthonego De Mello: 


 -   „ Wyjdź z siebie i przyjrzyj się temu przygnębieniu. Nie utożsamiaj się z nim. Nie rób niczego, aby się go pozbyć, bądź gotowy kontynuować swoje życie, gdy to przygnębienie przez Ciebie przepływa i znika. Jeśli nie wiesz ,co to znaczy, to masz na co czekać z niecierpliwością. A niepokój?   Znowu przychodzi i ty nie jesteś zmartwiony. Dziwne! Niepokoisz się, lecz nie jesteś zmartwiony. Czy to nie paradoks? I jesteś gotów pozwolić przyjść tej chmurze ponieważ im bardziej z nią walczysz, tym większą dajesz jej władzę. Jesteś gotów ją obserwować, gdy przechodzi obok. Potrafisz być szczęśliwy w swoim niepokoju. Czy to nie szalone? Możesz być szczęśliwy w swoim przygnębieniu. Nie wolno Ci jednak mieć błędnego pojęcia o szczęściu. Przekonanie, że szczęście jest ekscytacją lub przyjemnością, wywołuje przygnębienie i depresję. Nikt Ci o tym nie powiedział?  Zobacz sam, jesteś podekscytowany – to dobrze, ale przecież właśnie przygotowujesz sobie drogę do kolejnego dołka. Jesteś podekscytowany – ale w tle kryje  się niepokój: „Co zrobić, żeby to trwało?. To nie jest szczęście, to uzależnienie.  Przed oświeceniem zwykle byłem przygnębiony ; po oświeceniu nadal jestem przygnębiony. Lecz jest pewna różnica: już się z tym stanem nie identyfikuję. Czy potrafisz sobie wyobrazić jaka ogromna to różnica ?



Dokładnie to cała kwintesencja odpowiedniego podejścia do stanów, przyjęcie ich, ale nie utożsamienie się z nimi. Utożsamiamy się z emocjami i stanami, gdyż potocznie przez większość życia żyjemy tylko poprzez powierzchowne i zmienne emocje, które są uzależnione od powierzchownych i zmiennych myśli. Nigdy nie idziemy głębiej, zawsze zatrzymujemy się i tkwimy na poziomie tych stanów. Nie akceptując ich, nie otwierając się na nie w pełni, nie będąc z nimi bez analizowania, oceniania, nazywania i szufladkowania,  tym samym tkwimy w nich jeszcze bardziej. Jak to stwierdził Mello im bardziej z tym walczysz, tym bardziej to wzmacniasz. Odczuwasz silne stany, emocje, doznania, one od razu zostają osądzone, porównane z tym, co odczuwałeś kiedyś i to, co uznane zostało za przyjemność, radość i szczęście. To porównanie spowodowało, że nie chcesz tego, co teraz odczuwasz, a idziesz za pragnieniem, żeby mieć przy sobie wcześniejsze szczęście, wcześniejszą radość, żebyś czuł  te stany, które są kompatybilne z potocznym określeniem „ dobrze”. Jednak samo chcenie, pragnienie, opór wcale nie pozwalają Ci odczuwać tych „wymarzonych stanów”, a te których nie chcesz, nadal wyrażają się w twoim ciele. Zamiast wierzyć w opór wobec nich, łatwiejszym podejściem jest całkowite otworzenie się i akceptacja. Taka akceptacja pozwala, aby wszelkie stany mogły pojawić się w naszym ciele, ale oddalamy się od nadmiernego ich nazywania i oceniania, które to dzieje się automatycznie we wspomnianym umyśle. Możemy zauważyć jak umysł tworzy oceny owych stanów, jak bardzo szybko określa je, nazywa,  na następnie możemy lekko oddalić się od tego automatyzmu i w pełni przyjąć dany stan, który jest w tym momencie w naszym ciele.  Takie otwarcie się powoduje to, że idziemy w kierunku, którym przestajemy być ciągle zmiennymi emocjami. Zamiast mówić : jestem smutny, jestem przygnębiony, sam proces akceptacji prowadzi nas w stronę odczucia: w moim ciele pojawił się smutek, wyraziło się we mnie przygnębienie, wtedy też te stany są mniej osobiste, mniej poważne, a są tylko pewnym ruchem energii w ciele. To nie stępia naszych działań, uczestniczenia w świecie, a bardziej ten kontakt wzmacnia, a także pozwala na o wiele łatwiejsze i zrównoważone reagowanie na wiele doświadczeń. Torujemy sobie drogę do wewnętrznego poczucia ukojenia, czy też prostej radości, która nie ma określonych warunków zewnętrznych.



Wspaniale i w małym skrócie ten proces otworzenia się opisuje inny nauczyciel jakim jest Jeff Foster:


„ Umysł nadaje etykietki i nazwy rzeczom. Nawet to, co czujesz – smutek, złość, lęk, rozczarowanie, oczekiwanie i tak dalej… A potem ocenia je jako dobre, albo złe, słuszne, niesłuszne. Czy uczucie jest słowem? Czy osąd jest uczuciem? Czy myśl jest rzeczywistością? Zrób eksperyment. Zamiast nazywać to „smutkiem”, odrzuć na chwilę tę nazwę i zanurz się w czyste odczucie w ciele. Głęboko odczuwaj to wrażenie w żołądku, klatce piersiowej, sercu, gardle i z tyłu głowy. Załóż, że nawet jeszcze nie wiesz, że to smutek. Pozwól tej nienazwanej energii życia tańczyć i swobodnie poruszać się w tej świętej przestrzeni, którą jesteś.  Zamiast mówić złość, zostaw to ciężkie i napakowane słowo i skontaktuj się z tym intensywnym, surowym wrażeniem w brzuchu, klatce piersiowej, gardle. Poczuj dokładnie jego intensywność. Czuj jego czystą energię.  Jesteś żywy! Pozwól życiu płynąć bez przeszkód. Zwróć uwagę, że te fale energii już mają pozwolenie, nie musisz im go dawać. Mają pozwolenie, ponieważ są życiem. Zamiast nazywać coś lękiem – albo znudzeniem, albo frustracją, albo bezsilnością – zostaw te wyświechtane pojęcia i połącz się bezpośrednio z surowym, z „pierwszej ręki” doznaniem w ciele. Czy ta energia na pewno jest przeciwna Tobie? Pozwól jej płonąć, syczeć, drapać, tańczyć, ruszać się, jakby to było pierwszy raz. Nigdy wcześniej nie spotkałeś się tą energią. W tym momencie jest nowa, świeża, czysta. Czy naprawdę jest zagrożeniem dla życia? Czy naprawdę cokolwiek blokuje, oprócz „wyobrażenia” jaka powinna być ta chwila? Czym jest smutek, jeśli nie jest nazwany? Czym jest złość, jeśli nie nazywamy jej już złością? Czym jest lęk, przed słowem lęk? Co się dzieje, gdy głęboko połączymy się ze wszystkimi energiami życia bez żadnej historii?


Takie otworzenie się pozwolenie, aby stany mogły być w naszym ciele, ale pozostawiając ich wszelkie osądy i oceny, tworzy wokół nich nieopisaną przestrzeń. Przestają one być wtedy problemem, a dzięki temu zmniejsza się ich intensywność. Czy nie jest tak, że tylko opinie, uprzedzenia, myśli dotyczące stanów, które nosimy w ciele powodują cierpienie, a nie same emocje, które w tym ciele się wyrażają? Czy możemy pozwolić na to, żeby te stany były w nas, idąc również za tym, aby nie wierzyć we wszystkie myśli, wyobrażenia dotyczące tego, co w tym momencie mamy odczuwać? Czy również poprzez samą obserwację myśli, umysłu, jego ocen, porównań,  interpretacji możemy zauważyć powiązanie tychże myśli z tym jakie stany pojawiają się w naszym ciele. Takie podejście nie tylko otwiera nas na wszystko, ale także pozwala być nieporuszonymi wobec zmieniających się stanów, doznań, myśli, uświadamiając sobie głęboko iż tym wszystkim, co pojawia się w nas nigdy nie byliśmy. To tylko stany, to tylko emocje, to tylko oceny, myśli interpretacje. Dzięki temu sięgamy głębiej i nawet gdy owo „ nieszczęście” , „depresja”, „lęk”, „przygnębienie” pojawiają się w nas, możemy im na to pozwolić i nie robić z nich już złożonego problemu. Być może taka akceptacja jest drogą do prawdziwego szczęścia, a nie tylko jego wyobrażonego substytutu.




Maciej Zdebik


Dodatkowe wpisy i materiały:


99 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page